Krzysztof Leski Krzysztof Leski
313
BLOG

JOWów sto?

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 179

Ordynacja wyborcza to sprawa zbyt poważna, by pozostawiać ją politykom i dziennikarzom. A i blogerom w pewnym stopniu. Aby o czymś dyskutować, trzeba coś o tym wiedzieć.

I

Wkurza mnie rozmowa o poważnych sprawach z użyciem niepoważnych argumentów. Tak było np., gdy PO w zeszłym roku rzuciła konstytucyjny pomysł rezygnacji z powszechnych wyborów prezydenta. Podniósł się jeden wielki krzyk, że to "wbrew demokracji", "odbieranie Polakom ich praw" itd. Ten ton dominował we wszystkich mediach (rzadkość, ale zdarzyło się). Tymczasem demokracja nie polega na tym, by wszystko i wszystkich wybierać bezpośrednio. Nikt jakoś nie protestuje, że nie wybieramy osobiście np. marszałków sejmików wojewódzkich. Sposób wyboru warto dostosować do kompetencji. Prezydent RP to nie jest urząd czysto reprezentacyjny, jak niemiecki, więc spierać się można - ale poważnie.

II

Powszechny mit głosi, że w Sejmie jest "za dużo darmozjadów" i trzeba liczbę posłów zmniejszyć: o połowę, lub nawet do stu. Jedyny "argument" brzmi: Sejm za dużo kosztuje, za dużo tu synekur. To podejście równie bez sensu, jak w przykładzie z wyborem prezydenta. Od zawsze twierdzę, że każdy milion sensownie wydany na pracę parlamentu zwróci miliard oszczędności na funkcjonowaniu państwa, dzięki lepszemu prawu. O liczebności izby decydować powinny dwie rzeczy: decyzja o normie reprezentacji i oszacowanie zadań legislacyjnych. O normie - za chwilę. A zadania? Polskie prawo jest wciąż w fazie przemian, więc pracy jest sporo. Gros tej pracy odbywa się w komisjach. Owszem, można je odchudzić, ale śmiem twierdzić, że zejście poniżej 300 posłów sparaliżowałby pracę Sejmu.

III

Ostatnio znów w s24 głośno o JOWach. W myśl popularnego mitu to lek na całe zło, bo głosować będziemy "świadomie" i "na ludzi". Zarazem większość zwolennikow JOWów (są wyjątki) woła też o odchudzenie Sejmu. Sorry, trudno o większy absurd. Jeśli JOWy mają się sprawdzić (widzę zalety i wady tego systemu i od dawna twierdzę, że spróbować nie zaszkodzi) - okręgi wyborcze muszą być na tyle małe, by wyborcy mieli szansę wiedzieć o kandydatach coś więcej niż z jego plakatów i 15-sekundowych spotów i "setek" w TV.

Dziś na jednego posła przypada średnio 66 tys. wyborców lub 80 tys. mieszkańców. Czyli Konin. Teza, że w tej społeczności ludzie się znają, to żart. A gdyby Sejm odchudzić? O połowę - czyli JOW wielkości Kielc? Do stu posłów - jeden JOW w Białymstoku?? Kpiny. Śmiem twierdzić, że aby JOWy miały sens, średnia liczebność okręgu nie może przekraczać 25 tys. uprawnionych, 30 tys. mieszkańców. Ale to oznacza ponad 1000 posłów. Trudno.

Założę się, że ktoś wrzuci Anglię jako kontrargument: "norma przedstawicielska" jest tam niemal identyczna jak polska, a JOWy działają. Odpowiem: działają tak, że Brytole mocno przymierzają się do ich zniesienia. Bo alternatywą jest ogromny rozrost Izby Gmin. Już 300 lat temu miała ona ok. 600 członków. Tylko ludności było pięciokrotnie mniej.

PS. Oczom nie wierzę - to wisi na górze SG... Temat poważny, na dodatek nie dający się podsumować w kategoriach wojny PO-PiS. Klasyczny post na sześć komentów na krzyż :)

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka