Prawo to dziedzina trudna, werdykty TK - jeszcze trudniejsza. Nie dziwię się, że wszyscy chcą uprościć dzisiejszą decyzję w sprawie emerytur esbeków i wroniarzy, by ją jednoznacznie oceniać. Teza, że TK nie godzi się na obniżanie emerytury Jaruzelskiego, nie jest jednak prawdziwa. TK powiedział dziś tylko: nie w ten sposób. Drzwi wszakże uchylił decyzją dotyczącą SB.
W sprawie esbeków ustawa była spójna: 1. uznawała za nieuzasadnione ich przywileje emerytalne, wynikające z samego zatrudnienia w SB, 2. znosiła zatem te przywileje za czas pracy w SB . Obniżyła nawet współczynnik naliczania emerytury poniżej powszechnego, by obniżka była znacząca, ale w granicach, które parlament uznał za rozsądne. TK to uznał.
Wsadzona w ostatniej chwili poprawka o WRON była niespójna. Stanowiła kryterium: przynależność do WRON, ale odbierała przywileje wynikające nie z owej przynależności, lecz z samej zawodowej służby wojskowej, i to za okres także przed powstaniem WRON. Mojego prywatnego poczucia sprawiedliwości to oczywiście nie narusza, ale nie mam pretensji do TK, że ten przepis odrzucił. Droga pozostaje otwarta.
Nie dziwi mnie wszakże, że politycy i zwolennicy PiS próbują uczynić newsem dnia nie to, że legalna jest obniżka dla kilkudziesięciu tysięcy esbeków, lecz to, iż nie udało się obniżyć świadzeń paru co bardziej znienawidzonym generałom. PiS za swoich rządów, mając dekomunizację na sztandarach, nie zrobiło niczego w kierunku takich rozliczeń. Podczas prac nad projektem PO głosiło, że to gra wyborcza, bo TK i tak całą ustawę uwali.
Od dziś nieco trudniej będzie twierdzić, że PiS jest jedyną siłą, która chce rozliczenia z komunizmem. Bo choć krok, który uczyniliśmy, jest spóźniony i niewielki - jest jednak w tej mierze jak dotąd jedyny. Wkładem zaś PiSu w tę ustawę były próby jej storpedowania za pomocą poprawek znacznie bardziej wątpliwych niż ta, która dziś upadła w Trybunale.
