Krzysztof Leski Krzysztof Leski
61
BLOG

O bezwstydzie głupoty

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 129

Można twierdzić, że Zbigniew Romaszewski bronił Krzysztofa Piesiewicza. Można powtórzyć to milion razy. Teza ta nie stanie się jednak dzięki temu ani o miligram prawdziwsza. Pozostanie tym, czym jest: bzdurą.

Pisałem już, jakie warunki spełniać powinien wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu. Czy ten w sprawie Piesiewicza je spełniał? Oto, co powiedział mi dziś Romaszewski (krótka rozmowa dla "Dziennika Polskiego"): 

Opierał się wyłącznie na zeznaniach kilku osób. Więcej, był w pewien sposób nielojalny wobec Senatu, bo zupełnie pomijał kryminalne tło z szantażem. We wniosku nie było słowa o tym, że wszyscy świadczący przeciw Piesiewiczowi to szantażyści, wcześniej zatrzymani, mający zarzuty karne. Wniosek koncentrował się na tym, jakoby Piesiewicz posiadał narkotyki i nakłaniał innych do ich zażywania. Prokurator ukrył przed Senatem fakty podważające wiarygodność świadków, a zatem całego oskarżenia.

Gdzie tu obrona Piesiewicza i orgii w jego domu? Gdy zapytałem, czy senator PO nie powinien był złożyć mandatu i wycofać się z polityki już przed rokiem, gdy zorientował się, że szantażyści nie żartują - Romaszewski żachnął się: Piesiewicz popełnił nieskończoną ilość błędów, i się ich nie wypiera.

Romaszewski w PRL konsekwentnie bronił ludzi, z którymi niekoniecznie sie zgadzał i z których niejeden nie był wzorem do naśladowania. W Czerwcu 1976 komuniści zamykali, obok robotniczych liderów, także prawdziwych rzezimieszków, by dowieść, że za "niepokojami" stoją "warchoły". Jednym i drugim stawiano fałszywe zarzuty. Zasada była prosta: trzeba ich bronić. Dziś też Romaszewski podważa robotę prokuratora. Broni zasady.

Nie zgadzam się z nim, gdy mówi, że klub PiS chciał go zmusić do czegoś "jak za PRL". To inflacja słów. Rozumiejąc głosowanie przeciw wnioskowi prokuratury - przyznaję, że można się o to spierać, skoro w dość powszechnej opinii immunitet parlamentarny jest zbyt szeroki. Rozumiem decyzję o wyjściu z klubu PiS, ale IMHO była zbyt pochopna. Lepiej było przyjąć dość łagodną karę, pokazać, że nie był to bunt przeciw dyscyplinie w ogóle, lecz przeciw dyscyplinie w tej konkretnej sprawie.

Ale nie godzę się na streszczanie tej historii słowami: "żałosna i tandetna obrona Piesiewicza", a już zwłaszcza na tezę, jakoby Romaszewski "bronił dobrego imienia Piesiewicza" - "zaćpanego autorytetu w sukience". Szkoda, że na tyle tylko stać blogera roku. Żałosne i tandetne.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka