Umówiłem się z Jasiem Osieckim w Sejmie, by omówić pilną fuchę. Rytuał zawsze ten sam: spotykamy się w okolicach stolika dziennikarskiego i idziemy do Senatu, bo Jaś ukochał sobie tamtejszy bufet. Kawa tam jakoby na głowę bije sejmową, ciastka i surówki - palce lizać.
Zasiedliśmy i Jaś O. właśnie odpalił netbooka, gdy zoczyłem przechodzącego Jasia Rulewskiego. Słowem i gestem wyraziłem życzenie, by się przysiadł. Gdy to uczynił, zagadałem uprzejmie, jak przystało na spotkanie z kumplem, którego nie widziałem pewnie z pół roku:
- Wszystkie media się z Ciebie śmieją.
- Otóż nie - odparł, jakby spodziewał się właśnie takiego powitania. - Śmieją się tylko mieszkający w Warszawie dziennikarze z powiatu wyszkowskiego, których cechuje warszawskocentryczność i lenistwo.
Czy wszyscy już wiedzą, że chodzi mowa o projekcie opodatkowania coca-coli i podobnych napojów w plastikowych PET-butelkach?
- W kilkunastu krajach napoje słodzone, sztucznie barwione i aromatyzowane muszą mieć ostrzeżenia o przekroczeniu norm szkodliwych substancji. Powodują otyłość. 1 butelka to 4-6 łyżeczek cukru. Kogo można namówić, by jadł cukier łyżkami?
- Mnie - wtrąciłem zgodnie z prawdą.
- I mojego Ojca, ale on już nie żyje - skomentował Rulewski. - A wypić cukier ukryty w napoju łatwo. Mamy sporą otyłość wśród młodzieży. To jest też zjawisko obyczajowe, podobnie jak napoje energetyzujące. A na dodatek jest problem środowiskowy - półtora miliarda opakowań. Nikt się tym nie zajmuje, choć ustawowy obowiązek istnieje.
- Za osiem minut muszę wyjść z Sejmu - mruknął Osiecki, który wcześniej wyglądał, jakby się nigdzie nie spieszył. Z żalem pojąłem, że czas spławić senatora, który mógłby jeszcze długo. A znam go lat 30 i lubię, nie kryję.
- Ostatnie pytanie. Zgoda, problem jest. Ale, pamiętasz KKP 23 maja 1981, gdy Andrzej Gwiazda protestował przeciw zakończeniu obrad, bo chciał uchwały krajówki w sprawie godzin otwarcia targowisk? Jest podobieństwo?
Rulewski nie byłby Rulewskim, gdyby kiedyś dał się komuś zbić z tropu.
- Nam, posłom i senatorom PO, pozostają tylko sprawy poboczne. Resztą w znakomity sposób zajmuje się nasz rząd.
Uśmiechnął się na pożegnanie jakby ironicznie i poszedł w swoją stronę. Przez następne 7 minut oddawaliśmy się z Jasiem O. ciężkiej pracy dla chleba.