Dwa dzisiejsze dzienniki przynoszą rezultaty nowiutkich sondaży preferencji wyborczych Polaków. Każdy dziennik zamówił własny sondaż, każdy z powagą analizuje jego wyniki - samodzielnie i za pomocą autorytetów.
PO odrabia straty po aferach
głosi tytuł w pierwszym dzienniku. Gdyby dziś odbyły się wybory do Sejmu, PO zdobyłaby rzekomo 49% głosów - o 3 punkty więcej niż w poprzednim sondażu niespełna miesiąc temu. PiS ma 29% - też wzrost, o jeden punkt. W sumie 4 punkty zysków liderów - i tyle też stracił SLD (8% zamiast 12).
Dumny Andrzej Halicki mówi, że ludzie "znów ufają Platformie", bo widzą, że chce ona rzetelnie wyjaśnić aferę hazardową. Mariusz Błaszczak z PiS odpowiada, że to tylko "mistrzowski marketing polityczny", maska, która "prędzej czy później spadnie".
Platforma przechodzi grypę
donosi konkurencyjny dziennik. Twierdzi, że PO przez ostatnie trzy tygodnie straciła 4 pkt i ma 45, PiS zyskało 2 pkt - dziś 28%. SLD - uwaga - urósł o 3 pkt, z 8 do 11%.
To pokłosie sprawy hazardowego lobbingu, Platformie mogła też zaszkodzić postawa rządu w kwestii świńskiej grypy i brak decyzji o kupnie szczepionek - wyrokuje dziennikarz. - Trudno wyrokować, czy to już początek załamania PO, czy chwilowe wahnięcie - to z kolei opinia socjologa.
Sondaż pierwszy, przychylny Platformie, zamieściła, jak łatwo zgadnąć... "Rzeczpospolita". Drugi natomiast, rozważający, czy PO jest na krawędzi załamania, publikuje oczywiście "Gazeta Wyborcza".
Przekonujcie mnie dalej, że te sondaże są kiepskie z powodu politycznych manipulacji. Wyjaśnijcie mi dogłębnie, na czym tym razem polega spisek. Powiedzcie, jak to jest, że badając to samo zjawisko i ten sam okres sondażownie widzą przeciwstawne tendencje - szokujące zwłaszcza w przypadku SLD (spadek lub wzrost poparcia o niemal połowę!) - jeśli nie po prostu dlatego, że metody są do d*, bo odzwierciedlają kasę, jaką zamawiający są skłonni zapłacić za sondaże.
Moje koty podpowiadają mocny punkt wyjścia do waszych rozważań: PSL w obu sondażach tkwi na stałym i podobnym poziomie, 5 lub 6%.
