Ten protest wisi w necie trzy tygodnie. Podpisało go dotychczas 286 organizacji pożytku publicznego i kilkaset osób fizycznych. Wspomniałem dziś o tym, bo powołał się na to pewien bloger - popierając protest. Absurdalność owegoż wykazałem. Nikt nawet nie skomentował.
Można zatem w Polsce AD 2009 zarzucić administracji państwowej - urzędom skarbowym, że bezczelnie nie chcą łamać prawa. Można powołać się na nieistniejący przepis ustawowy. Można nawet publicznie ogłosić, że źródłem prawa w Polsce jest bliżej nieokreślona publikacja wydawnictwa INFOR!
Można zainteresować tym media. Przez trzy tygodnie - całkiem skutecznie. Najpierw Dziennik Bałtycki, wczoraj - reporterkę RMF, a w efekcie - czołowe portale (np. gazeta.pl) i stacje informacyjne (np. tvn24). Można sprawić, że tradycyjnie świetnie poinformowany min. Jacek Vincent Rostowski sumituje się, iż istotnie mogą być "pewne opóźnienia".
Przypomnę: 286 NGOsów w liście z 18 czerwca protestuje, że urzędy skarbowe zbyt wolno robią w tym roku coś, co ustawa nakazuje i zezwala im czynić jedynie od 1 lipca do 31 sierpnia.
NGO oznacza Non-Governmental organization. Tu bardziej pasuje NGL, czyli Non-Governmental Laughter. Zaś zamiast czwartej władzy - czwarta... Ech, jaki Janusz Palikot i Jola Rutowicz, takie media.