Minisensacyjka pomyka po necie: w "Dzienniku" powstała Komisja Zakładowa "Solidarności". Ten na twitterze, ktoś tam w komentarzach na portalach czy pod blogami. Bo "Dziennik" jest trędowaty, nie ma praw.
Owszem, dołożyłem trzy grosze do potępień "Dziennika" za chamską zagrywkę wobec kataryny. Czy ta przewina oznacza, że dziennikarze pisma zasługują na rynsztok? Nie mają żadnych praw - nawet pracowniczych?
Gdy w 2005 Foreign Office zarządziło (wiem, uproszczenie) likwidację 10 sekcji językowych BBC, w tym polskiej - nasze szefostwo wręcz zaleciło, byśmy powołali do życia związek zawodowy. Dziś chyba mogę napisać o tym otwarcie, choć nie do nich należeć powinna inicjatywa. Uświadomili nam, że przepisy kodeksu pracy oznaczają, iż ogromnie ułatwi to rozmowy o warunkach zwolnienia grupowego. Innymi słowy leży w interesie obu stron.
Założyliśmy, a jakże, "Solidarność". Rozmowy trwały parę tygodni, efekt był jako taki, a jeśli pomnę, nasi negocjatorzy przyznali, iż wielu rzeczy po prostu nie można byłoby uzgodnić, gdyby stroną nie był związek zawodowy.
Nie bardzo wiem, o co chodzi tym, którzy teraz ironizują o "Dzienniku". Czysta Schadenfreude? Na bruk trafić ma, zdaje się, ponad 100 osób z branży, w której kryzys trwa bez przerwy od 1997 - mediów nie objęło ożywienie lat 2004-2007. Czemu nie mieliby walczyć o odprawy? Przecież "od Niemca..." ;)
PS. Nie ustają represje wobec Zbigniewa Ziobro. Prokuratura, która dotąd utrudniała mu kampanię (co widocznie odbiło się na wyniku wyborów) - wczoraj 8-godzinnym przesłuchaniem uniemożliwiła mu naukę angielskiego.
