Nie zamierzałem o tym pisać. W studio TVP Info nie zdarzyło się nic wielkiego. Nawet, gdy przy powtórce programu na antenę trafiła dyskusja dziennikarzy w studio podczas transmisji z konferencji PKW. Reaguję teraz, bo widzę, że robi się z tego "afera Ziemkiewicza i Warzechy". Sorry - nie ma takowej.
1. Meritum. Co strasznego jest w podśmiewaniu się z patetycznych i beztreściowych konferencji PKW podczas ciszy wyborczej? Czy fraza "Dziadku, sp... z anteny" - fakt, niezbyt wyszukana - lub nawet dwusylabowy przecinek na "k" to coś dyskwalifikującego? Czy poza tym padło coś, co byloby obelżywe, zawierało falszywe oskarżenie, wzniecało niepokoje?
2. Technika. Chcę wierzyć, że emisja powtórki z podwójnym dźwiękiem, z PKW i ze studia, była przypadkiem. Program jest nagrywany podczas emisji na żywo, mógł chyba się nagrać w taki sposób w wyniku ludzkiego błędu. Ale o to jeszcze zapytam znajomych fachowców. Jeśli było inaczej, to TVP Info ma problem.
3. Obyczaje. Nie będę wam wmawiał, że Ziemkiewicz to taki sam człowiek jak każdy inny. Do pewnego stopnia jest postacią publiczną. Ale zaiste w stopniu bardzo ograniczonym. Pod względem prawa do ochrony prywatności bliżej mu do Kowalskiego niż do Tuska. Warzesze takoż. Gdy są słusznie przekonani, że nie są na antenie, mają prawo traktować studio TV jak miejsce prywatne. Jak własny dom. Mam prawo zawołać w domu, na widok jakiejś mordy w TV, "ty głupi +++" - i żądać, by tego nie upubliczniano.
4. Esencja. Tu nie chodzi o Warzechę i Ziemkiewicza, lecz o zasadę. Cel nie uświęca środkow - czy trzeba to powtarzać? Od paru miesięcy, może lat, widzę ogólne przyzwolenie na publikację tego, co w takich sytuacjach mowią politycy. Teraz obejmuje to dziennikarzy. Kto następny? Koniec z wszelką prywatnością w imię, pożal się Boże, "newsa"? Bo jedni nie lubią Lisa, inni Durczoka, inni jeszcze - Ziemkiewicza lub Warzechy? Dziękuję, postoję.
5. Chcesz zobaczyć i usłyszeć? Odsyłam do Anity - wkleiła.
