Pochyliłem się nad żenującą, transmitowaną na cały kraj dyskusją radnych warszawskich. Poświęcę zatem słów kilka krakowskim, którzy także dzisiaj postanowili powalczyć z... zarządem LOTu. W specjalnej rezolucji raczyli zawrzeć serię zdań tyleż emocjonalnych, co absurdalnych.
Po pierwsze wyrazili "oburzenie" likwidacją lotów z Krakowa z Chicago i Nowym Jorkiem. Po drugie podkreślili, że traci na tym lotnisko Balice, którego miasto jest udziałowcem. Po trzecie ogłosili, że loty te cieszą się "niesłabnącą popularnością", a przesłanki decyzji są "pozamerytoryczne" (jakie - nie napisali). Wreszcie po czwarte zażądali "natychmiastowej interwencji ministra skarbu skutkującej (...) wycofaniem się zarządu PLL LOT z pochopnie i nietrafnie podjętej decyzji".
Wyrażając "oburzenie" zachowali się jak premier Tusk, który publicznie łajał OFE, że o klientów nie dbają. Pisząc o stratach finansowych lotniska i miasta zapomnieli, iż przewoźikomi trzeba zaoferować dobre warunki. Wprawdzie mistrzem Polski w łupieniu przewoźników i obrażaniu się na nich, gdy wyprowadzają się na inne lotniska, jest warszawskie Okęcie, ale jak widać, zarządcom Balic i krakowskim rajcom filozofia ta również nie jest obca.
"Przesłanki pozamerytoryczne" to być może częściowo uzasadnione podejrzenie. Jednak to raczej LOT, a nie rada Krakowa, władny jest, by ocenić, czy dana linia przynosi zysk. Twarda teza w oświadczeniu może narazić miasto na niezbyt przyjemny spór prawny z LOTem, który może chcieć się bronić przed oszczerstwem. Byłoby to dla radnych cenne doświadczenie prawne.
Najbardziej żałosna jest jednak inwokacja do ministra. Panowie radni potrzebują pilnie korepetycji z podstaw kodeksu spółek handlowych. Może choć co dziesiąty pojmie, że siatka połaczeń to wyłączna gestia zarządu. Rada Nadzorcza może co najwyżej określać strategię rozwoju (lub zwijania się, co w przypadku LOTu będzie bardziej adekwatne). Jeśli szczegółami bieżącej działalności zajmować się zaczną walne zgromadzenia spółek (w tym wypadku minister), będziemy świadkami spektakularnej serii bankructw.
Komentarze