Wróciłem z roboty i padłem. Przespałem kawał nocy i kawał soboty. Może bym się ruszył - do kina. Ale na co? Oferta, że aż żal ściska...
007 QoS. Wstyd przedsamym sobą, choć może być parę niezłych minut.
Blizna 3D. Od lat nie widziałem horroru, który by mnie przestraszył.
Garfield: festyn humoru. Pójdę, choć z obawą, że to już nie będzie to. No i nie dzisiaj, bo córa wyjechała.
Ostatnia klasa. Nienawidzę musicali. Tak mam, bez wyjątków.
Kobiety. Mógłbym pójść z moją kochana K., żeby się zdrzemnąć.
Mamma mia. Nie dość, że musical, to jeszcze Abba.
Max Payne. Na kompach gram tylko w strategie, kropka.
Nocny pociąg z mięsem. Tytuł mówi wszystko. Obejdzie się.
Piła V. Bez komentarza.
Świadectwo. Nie pójdę do kina na program publicystyczny.
Tajne przez poufne. Może, ale dziś nie jestem aż tak zdesperowany.
Totalny kataklizm. Opis zachęca, ale zdjęcia odstraszają.
Za PRLu było inaczej. Niby w kinach nic nie było - ale zawsze gdzieś stały kolejki. Powszechny dostęp do dórb "kultury" szkodzi kulturze.