Bode Miller zdobył tej nocy złoto w superkombinacji (zjazd + slalom) i jak zgodnie donoszą media, przeszedł do historii jako czwarty w dziejach alpejczyk - zdobywca trzech medali na jednej olimpiadzie. Przed nim dokonali tego Kjetil-Andre Aamodt (1994), Jean Claude Killy (1968) i Toni Sailer (1956). Formalnie rzecz biorąc prawda. A jednak szlag mnie trafia, gdy widzę takie zestawienie Millera z Sailerem i Killy.
Zmarły pół roku temu Austriak wygrał w Cortina d'Ampezzo zjazd, gigant i slalom specjalny (zwany dziś krótko slalomem), z przewagą nad następnym odpowiednio: 3.5, 6.2 i 4 sekund. Niemal tego samego dokonał w 1958 w MŚ w Bad Gastein, choć w slalomie zdobył "tylko" srebro - w dwóch cholernie długich przejazdach przegrał ze swym rodakiem Josefem Riederem o 0.7 s. Zjazd wygrał z przewagą 2 s, gigant - niemal czterech! Oczywiście wygrał też kombinację, A to tylko małe przykłady jego ówczesnej dominacji.
Francuz w Grenoble dokonał tego, czego Sailer w Cortinie, choć jego przewaga nad resztą była czasowo znacznie skromniejsza. W 1967 i 1968 był niemal niepokonany w PŚ. Każdy z nich miałby cztery złota jednej olimpiady, gdyby medale przyznawano wówczas również za kombinację (pełną, a nie połowiczną, jak dziś). Obaj pewnie mogli zdziałać jeszcze wiele, gdyby się nie wycofali - Sailer po Bad Gastein (miał 24 lata), Killy po Grenoble (25).
Ani Aamodt, ani Miller nie są oczywiście winni temu, że Sailer i Killy po dwóch wielkich imprezach oddali się zbijaniu kasy. To nie ich wina, że żyli w czasach specjalizacji, gdy wzrósł poziom i tłok w alpejskiej czołówce (co odczuł już Ingemar Stenmark - dominacji w PŚ w latach 70. nie zdołał potwierdzić w medalowych statystykach IO). Nie ganię Aamodta ani Millera za to, że wykorzystali nowe olimpijskie szanse medalowe - kombinację i absurdalny IMHO supergigant. Nie zaprzeczam: obaj są wielcy i na miarę czasów superwszechstronni - obu zdarzyło się wygrać slalom w PŚ.
Aamodt był nawet w 1993 mistrzem świata w slalomie (i w gigancie - ale wtedy na dwóch medalach skończył). Ani Norweg, ani Amerykanin nie zdobyli medalu IO w slalomie, Miller nie dokonał tego także na MŚ. Obaj większość sukcesów odnieśli w zjeździe, supergigancie i kombinacji (także Lindsay Vonn zawdzięcza multimedalowe sukcesy głównie podziałowi zjazdu na zjazd i supergigant). Trzy krążki Aamodta z Lillehammer to dwa srebra i brąz, a Miller w Vancouver zdobył dotąd po jednym każdego koloru.
Stawianie tych świetnych oczywiście alpejczyków w jednym szeregu z niepowtarzalnymi geniuszami, jakimi byli Sailer i Killy - to absurd. To mnie wkurza. Znacznie bardziej niż coraz mocniej dające się ostatnio we znaki w s24 czytanie bez zrozumienia i strzelanie bez czytania.
Komentarze