Przed świtem skrobnąłem o WOŚP i Jerzym Owsiaku pod wpływem impulsu: przeczytałem, że w razie dobrej pogody eskortować go mają myśliwce F-16. Napisałem, że za WOŚP nie przepadam, ale podkreśliłem, że IMHO robi ona w sumie dobrą robotę.
Potem poczułem potrzebę sprawdzenia, jaka jest skala finansowa WOŚP na tle Caritasu. W południe skrobnąłem o tym - i wkrótce dowiedziałem się, że takie porównania są "niepotrzebne". Dlaczego, tego dotąd nie wiem. Wkrótce potem Łukasz Warzecha walnął z grubej rury o "oszustwach i manipulacjach" J.O., a jeden z komentatorów uświadomił mnie, że wraz z Warzechą wziąłem udział w krucjacie przeciwko Owsiakowi. Próbowałem z nim pogadać, ale zaparł się, że to właśnie u mnie przeczytał.
Ostatnio coraz częściej salonowicze polemizują ze swymi urojeniami na temat moich poglądów. Tym razem przyjdę w sukurs: zrobił mi się dziś tryptyk o Owsiaku. Niniejszy, ostatni odcinek zakończę nieco agresywnie - wracając do wątku samolotów.
Otóż F-16, jak wyguglałem, eskortować miały Owsiaka dopiero nad Warszawą, by uświetnić manewr lądowania na Okęciu. Śnieżyca te plany pokrzyżowała. Za to dowiedziałem się z zaskoczeniem, że Owsiak nie pierwszy już raz w dniach finału WOŚP dysponuje... "orkiestrolotem", czyli użyczonym mu przez LOT 50-miejscowym Embraerem ERJ-145, odrzutowcem pasażerskim małego zasięgu. A to są już spore koszty. Nieporównywalne oczywiście z dorobkiem kwesty, ale spore. I śmiem twierdzić, że absurdalne.
Komentarze