Grono nasze skromne, ale dostojne, a Wigilia wystawna, choć zarazem z instrukcjami SanEpidu podlaskiego zgodna. Zgodnie z tradycją (bo wszak już po raz drugi) chwalę się prezentami i proszę, abyście bez cenzury wszelkiej zwierzali się poniżej, co znaleźliście pod choinką i jakie zrobiło to na was wrażenie.
Dostałem piękną bluzę - sweet shirt z podszewką, cieplutką, lepszą od polarka. Tak się z niej cieszę, że jeszcze nie odpiąłem metki. Dostałem gustowny pojemnik na kakao, choć przy pojemności ca. 600 gramów proszku będę musiał często dosypywać. Dostałem małe conieco do czytania i do jedzenia, w tej właśnie kolejności.
Jak to jednak bywa, największą radość sprawia prezentów dawanie. Uznałem, że czas najwyższy, by i Pani Matka kota mieli, bo jakże tu żyć bez kota. Zdjęcie zrobiłem w domu przed wrzuceniem prezentu do Mikołajowego worka i na wszelki wypadek informuję, że kot dla Pani Matki to ten z lewej. Ten, który śpi.
Piszcie, co dostaliście, co znaleźliście. Podzielmy się tą radością świeckiej strony Świąt. A ja wszystkim bez wyjątku salonowiczom i gościom przypadkowym bloga mego życzę spokojnych Świąt, dużo ciepła, oraz by się w życiu jakoś układało.
