Krzysztof Leski Krzysztof Leski
57
BLOG

Łikend, cholera

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Córa wybyła wczoraj do qmpeli obiecujjąc powrót dziś “wczesnym popołudniem”. Dodzwoniłem się o do niej o szóstej: “Już jadę, będę o dwudziestej”. Niech tam, pomyślałem, choć w języku potocznym nie przepadam za notacją 24-godzinną.

Młody nie dał się ruszyć nigdzie. Na duże zakupy ruszyłem sam, choć pomoc jest przydatna – to wszak ponad 100 kg dóbr wszelakich. Wróciłem o 21.00 – w domu bez zmian… Dzownię – córa nie odbiera lub zrzuca mnie na zajęte.

Zmłotkowałem Młodego, by pomógł przywieźć zakupy z garażu trzy piętra niżej. Oburzony 13-latek postanowił zademonstrować sprzeciw: stał i przyglądał się, jak pakuję rzeczy do wózka. Spółdzielnia postawiła w każdej klatce, na obu poziomach garażu, wózki hipermarketowe, co znacznie ułatwia życie.

Od słowa do słowa zrobiła się awantura, w wyniku której w garażu wylądował... komp Młodego. Dostanie go znów, gdy raczy współpracować i posprzątać pokój. Córa zjawiła się dokładnie o 22.15 i natychmiast śmiertelnie się obraziła w reakcji na karę jakże łagodną – dwudniowy szlaban na wyjścia z domu po szkole.

Mam wrażenie, że coś mi się wymyka z rąk. Z kotami łatwiej, choć minionej nocy czarny Gizmo pobił rekordy hipokryzji i wredoty.

Gdy tylko się położyłem, przyszedł i lekko wysuniętymi pazurami, jak to ma od lat w zwyczaju, “poprosił” w wpuszczenie go pod kołdrę. Umościł się, rozmruczał, po czym nawet zasnął – ale kwadrans później wyczuł obecnośc Canona, czyli jednego z rudzielców. Nie wyczuć było trudno, bo Canon układa się zwykle gdzieś na moich kolanach lub udach, a szukając miejsca ttym razem nadepnął na schowanego pod kołdrą czarnego.

Gizmo leniwie wysunął się spod kołdry, obszedł mnie dookoła i wlepił oczy w Canona. Nie widziałem, ale wiem, jak to się zwykle odbywa: pod naporem wzroku czarnego drania Canon wytrzymuje zwykle 15-30 sekund. Istotnie uciekł zaraz do kuchni.

Teraz Gizmo ruszył w stronę mojego krzesła przy kompie, gdzie resztki ciepła po moim tyłku wykorzystywał Nikon. W kilkanaście sekund historia się powtórzyła. Czarnemu było jednak mało. Poszedł za rudymi do kuchni, z której przez kolejne pół minuty dały się słyszeć straszliwe wrzaski kotów poddawanych kocim torturom.

Po kolejnej minucie, w idealnej ciszy, poczułem leciutkie wstrząsy materaca, po czym łaskotanie kocich wąsów na policzku. Delikatnie wysuniętym pazurkiem Gizmo “prosił” o wstęp pod kołdrę. Umościł się, rozmruczał, a po kwadransie zasnął.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości