Odetchnąłem słysząc, że Ryszard Czarnecki i Bogusław Sonik jednak mają mandaty. Obaj wiedzą, czym jeśc europarlament. Pierwszy dostał kiepski okręg, drugi kandydował przy czymś na kształt biernego sprzeciwu swojej własnej partii. Wciąż mam nadzieję na wiele dobrej zabawy przy analizie szczegółowych wyników, ale PKW wciąż ich nie powiesiła. Niby sporo wiadomo, ale chcę mieć dokładne liczby, zanim napiszę - choćby o rekordzistach. Wbrew mediom, wśród indywidualnych wyników ten Danuty Hübner w Warszawie jest większym wyczynem niż Jerzego Buzka na Sląsku czy Zbigniewa Ziobry w Małopolsce. Wcale mi to nie w smak, ale to arytmetyczny fakt.
Jutro wszakże nikogo to już nie będzie obchodzić. Wszyscy mówić będą tylko o pobiciu Anny Cugler-Kotki. Nie wiem, czy bardziej odrażające jest to pobicie, czy sugestia Jacka Kurskiego, że wraz z aresztowaniem jednego z współproducentów spotu PiS stanowi "splot wydarzeń do wyjaśnienia". Zakładam, że mówiąc to poseł ma dowody udziału organów państwa w obu wydarzeniach, a nie tylko w jednym z nich.
Zresztą dziś po południu najgłośniej było też nie o wyborach, lecz o wymianie słów Zbigniewa Ziobro i Jarosława Kaczyńskiego. Ziobro w bardzo ostrożny sposób zasugerował zmianę wizerunku PiSu. Szef partii odpowiedział na pół ironiczną radą czy też poleceniem, które można spokojnie zaliczyć do wypowiedzi niezbyt mądrych i pewnie nieco szkodzących PiSowi. Ale gdzie tu jest brutalny atak, o którym pisze wielu salonowiczów?
Komentarze